Znalazłam
się w galerii obrazów. Wyglądała jak muzeum pokazane mi kiedyś
przez Ulquiorrę. Kremowe ściany, ciemny, mało wzorzysty dywany
rozciągnięty przez całą salę. Jedyną różnicą był brak
barierek odgradzających od „dzieł”. Większość tego stanowiły
moje własne, kluczowe wspomnienia otoczone złotymi, prostymi
ramami. Pomiędzy obrazami znajdowały się świeczniki na dwie
świece, ledwo oświetlające obrazy i korytarz, przez co
pomieszczenie było skryte w półmroku. Niektóre płótna były
puste. Jedynie obraz naprzeciwko mnie, na samym końcu sali się
wyróżniał. Był otoczony czarną, rzeźbioną ramą.
Przedstawiał
chłopaka siedzącego na zakrwawionym oknie i patrzącego w coś co
skrywało się po lewej stronie ramy, a po jego prawej stronie. Miał
on czarne włosy średniej długości, grzywkę zakrywającą jedno
oko, na włosach miał czarny kapelusz z takimże piórkiem. Skórzane
spodnie i zielony płaszcz stanowiły tło dla ogromnej ilości
ćwieków, pasów i pieszczoch. Całość uzupełniało kilka
łańcuchów owiniętych tu i ówdzie na jego ubiorze. Po chwili
dostrzegłam, że białe oko wydawało się podążać spojrzeniem za
moją sylwetką, a policzek pod nim zdobi jedna, mała, czarna,
namalowana łza.
Odwróciłam
się chcąc ponownie przyjrzeć się swoim wspomnieniom. Nie było
ich za wiele.
-
To
pewnie dlatego, że jestem młoda jeszcze. - mruknęłam pod nosem.
-
Szukasz
czegoś? - odwróciłam się gwałtownie słysząc męski głos.
Zobaczyłam,
że chłopak, wcześniej siedzący nieruchomo jak na obraz przystało,
teraz odwrócił się przodem do mnie, jedną nogę przerzucając
przez krawędź ramy. Zsunął kapelusz na oko i oparł się plecami
o ramę obserwując mnie.
-
Ja
pierniczę... Schizy mam... - wykrztusiłam w końcu.
-
To
samo mógłbym powiedzieć o tobie. - wciąż nie zmieniał pozycji,
tylko jego wzrok stał się jeszcze bardziej ironiczny.
-
Znam
ten głos.. Okey, wobec tego może... Zacznijmy od początku.
Jestem...
-
Wiem
kim jesteś. W końcu miałem okazję nie raz oglądać jak na tych
płótnach pojawiają się twoje wspomnienia. - tym razem spojrzał
łagodnie, z czułością.
-
Wobec
tego to może ty się przedstaw... - poprosiłam. Ten w odpowiedzi
tylko westchnął.
-
Musisz
sama mnie odkryć, Tora-chan. - mimowolnie zarumieniłam się na
usłyszane zdrobnienie.
-
Tylko
Grimmi...
-
Ma
prawo cię tak nazywać. - chłopak dokończył za mnie. - Wiem, ale
inaczej nie potrafiłbym na ciebie mówić. Tutaj jesteś w swojej
jedynej, niezmiennej formie, malutka. W formie małej, bezbronnej
tygrysicy, która jeszcze nie potrafi się walczyć.
-
Ale...
Ja nawet cię nie znam.. - zaprotestowałam cicho. Poczułam
przemożną ochotę, by przytulić się do Grimmjowa. Albo nawet i
do tego dziwnego chłopaka z obrazu.
-
Tora-chan,
proszę, zaufaj mi. Kiedy już odkryjesz moje imię, dowiesz się
jak bardzo jestem do ciebie przywiązany.
-
Zaufam
ci, Hiyakuma. - wypowiedziałam bez zastanowienia. Chłopak
uśmiechnął się szeroko, słysząc swoje imię w moich ustach.
-
Wracaj
do swojego świata, malutka. - zaczęłam znikać.
***
*Narracja
trzecioosobowa*
-
Wyglądasz
uroczo kiedy się uśmiechasz. - zdążył jeszcze usłyszeć zanim
dziewczyna całkowicie wróciła do rzeczywistości. Podszedł do
tworzącego się właśnie wspomnienia. Pojawiła się na nim jego
podobizna. Siedział na ramie swojego obrazu, patrząc w stronę
oglądającego.
-
Wybrałaś
piękny moment. Jak zwykle zresztą, Tora-chan. - zaczął iść
wzdłuż galerii. Oglądał głównie puste płótna, umiejscowione
pomiędzy normalnymi obrazami. Przywoływał ich wygląd, ukryty pod
warstwą zapomnienia, imitującego puste płótno. - Zabrali ci
część wspomnień... Co zrobisz, kiedy je odzyskasz? Kiedy dowiesz
się kim naprawdę jesteś, malutka?
***
Otworzyłam
oczy i zamrugałam gwałtownie. W galerii panował półmrok, a na
placu treningowym Szóstego Oddziału świeciło słońce. Zakryłam
twarz dłońmi i zaczęłam kiwać się w przód i w tył. Reiatsu
kapitana obok mnie przybrało na sile, gdy podszedł i stanął nade
mną.
-
Żyjesz?
- zapytał cicho. Pokręciłam przecząco głową, jednak w trakcje
tej czynności zawahałam się i pokiwałam na tak. - To tak czy
nie? - po krótkim namyśle pokiwałam na tak.
-
Bolą
mnie oczy... Tam było ciemno... A tutaj słońce... - wyjęczałam.
Mężczyzna usiadł obok mnie. Zrobiłam daszek z dłoni i
spojrzałam na bruneta. - Wychodzi na to, że mi się udało. -
poderwałam się z ziemi i z zamkniętymi oczami tańczyłam jakiś
taniec radości. Nie wiem czy potknęłam się przypadkiem czy ktoś mi w tym „pomógł”, ale wylądowałam na Kuchikim przewracając
go. Nasze usta się spotkały... - O bleee! Fuuuuj! Obrzydlistwo! -
gwałtownie wycierałam usta rękawem szaty, odwracając się od
bruneta. - Niby całowanie jest przyjemne, ale to jest najgorsze
doświadczenie w moim życiu! Będę miała koszmary!
-
Bracie?
Fuyumi? - Rukia stanęła niedaleko nas kłaniając się swojemu
bratu. - Co to było to przed chwilą? - odzyskałam zdolność
normalnego widzenia i kątem oka spostrzegłam, że szlachcic
podnosi się z ziemi. Przezornie zaczęłam iść do wyjścia,
kłaniając się po drodze Rukii.
-
Nic,
zupełnie nic, Rukia-sama. - już miałam uciec, gdy wtrąciła się
znienawidzona przeze mnie pierdoła.
-
Fuyumi,
wróć tutaj. Nie powiedziałem, że skończyliśmy trening.
-
Ale...
Przecież udało mi się wejść do wewnętrznego świata! I
wróciłam żywa! Może tylko mam błędnik walnięty ale to się
wytnie. - zwiałam z placu. Co jak co, ale nie mam ochoty tłumaczyć
się przed nimi. Zwłaszcza przed Rukią.
-
Fuyumi!
- zawołali oboje, ale ja nie słuchałam. Skupiłam się na biegu i
ukryciu mojego reiatsu. Kiedy dotarłam do domu myślałam, że
jestem bezpieczna. Weszłam do salonu, cisza, pustka. Ani śladu
reiatsu innego niż moje własne. Ufff, rozwaliłam się na kanapie
kładąc nogi na stół. Odchyliłam głowę w tył i przeciągnęłam
się. Gdy wróciłam do normalnej pozycji zatkało mnie. Na moich
stopach leżał jakiś liścik, a okno naprzeciwko kanapy było
otwarte na całą szerokość. Kiedy otrząsnęłam się z szoku
porwałam liścik w ręce i szybko otworzyłam.
Jak
idzie misja? Aizen-sama czeka na raport. Zostaw go na stole dziś
wieczorem. Pozdrowienia od Grimmjowa i Szayela. U.
Jakim cudem? No
jakim?! I czemu zostawił liścik zamiast pogadać normalnie?! Skoro
tak świetnie ukrywa reiatsu i skrada się bezszelestnie...
-
Kurwa.
- zaklęłam pod nosem.
-
Jak
ty nazywasz swoich współtowarzyszy? - przede mną stanął
szeregowiec z Szóstej Dywizji. W ogóle go nie kojarzyłam. Ale już
po chwili zorientowałam się kto przede mną stoi. Takich oczu nie
można sobie ot tak zapomnieć.
-
Wybacz,
ale mogłeś wejść normalnie, a nie przez okno. Jakby cię ktoś
zobaczył... Pomyśleliby, że uwodzę podwładnych. - zaśmiałam
się dziko wyobrażając sobie minę Kuchikiego, gdyby usłyszał te
plotki.
-
Przestań.
Wszedłem przez drzwi, okno otworzyłem tylko dla zmyłki. Chciałem
zobaczyć twoją minę. - usiadł na fotelu naprzeciwko mnie. W
ogóle zachowywał się jakby był w swojej komnacie, a nie w moim
domu w Seiretei.
-
Tak,
nie musisz pytać o pozwolenie, żeby sobie usiąść... - rzuciłam
z przekąsem. - Ktoś poza tobą tu jest? - zapytałam z nadzieją.
-
Grimmjow
dostał kolejną misję w Świecie Ludzi. Nie licz, że Aizen-sama go tu
przyśle, zresztą sama wiesz co by z tego wyszło. - spuściłam
głowę. Doskonale wiedziałam, ale mimo wszystko... Nudno było tu
bez znanego towarzystwa.
-
Wiem.
A ty na ile tu jesteś?
-
Jak
tylko zdasz raport mam wracać. Za duże ryzyko wykrycia. - rzucił
sucho. Po chwili podjął zupełnie innym tonem. - Tora, wiem, że
jesteś samotna, ale wiesz doskonale, że nikt inny się nie nadawał
na tą misję... - wzruszyłam ramionami i wstałam z kanapy.
-
Zaraz
napiszę raport. Poczekaj chwilę. - ruszyłam do kuchni, gdzie
trzymałam papier i pióro. Sięgnęłam po chusteczkę, by otrzeć
spływającą łzę. Kurna, wystarczyły jedne odwiedziny,
parę wiadomości i już się rozklejam... Muszę wziąć się w
garść. Malutka, spokojnie. To normalne, że tęsknisz. Zamknij
się!
-
Co ty możesz o tym wiedzieć?! Wzięłam wszystko czego potrzebowałam żeby napisać raport i
wróciłam do salonu.
-
Nie musisz się
spieszyć, jeśli nie chcesz. Ten jeden dzień mogę zostać. -
pokręciłam przecząco głową. Doskonale wiedziałam, że
Ulquiorra tylko czekał na powrót do Las Noches.
-
Nie, to zbędne.
Zresztą i tak nie mogłabym cię przenocować. Lepiej dla
wszystkich będzie jak wrócisz od razu. - zaczęłam pisać raport.
Siedzieliśmy w ciszy, ja pisałam wszystko co tylko mogłoby się
przydać Aizen-samie, a Ulquiorra z zamkniętymi oczami wsłuchiwał
się w skrzyp pióra po papierze i odgłosy za oknem. Moja misja
nadal się nie rozpoczęła, więc mogłam przedstawić jedynie to
co do tej pory się wydarzyło i czekać na sygnał do rozpoczęcia
właściwego zadania. Po jakiejś godzinie odłożyłam pióro na
bok i przeciągnęłam się. - Skończone. Napisałam wszystko co
aktualnie wiem. Jeśli będzie coś jeszcze..
-
Pewnie i tak
zostanę wysłany jeszcze kilka razy po twoje raporty. Nie wiem
jednak kiedy.
-
Ale żeś się
rozgadał... No jak nie ty. Poczekaj chwilę, mam pewien pomysł. -
rzuciłam, gdy Cifer już podnosił rękę żeby otworzyć gargantę.
Szybko napisałam list i podałam go czwartemu espadzie. - Do
Grimmiego. Jak wpadniesz po kolejny raport to dasz mi jego odpowiedź
najwyżej. Pozdrów ich tam. - pomachałam Ulquiorze na pożegnanie
i patrzyłam jak znika w gargancie. Ledwo zdążyłam schować
przybory do pisania i położyć się na łóżku, do moich drzwi
zaczęli się dobijać shinigami.
-
Fuyumi-sama,
proszę otworzyć! - rozczochrałam odrobinę włosy i spojrzałam
na zegarek. Spotkanie z Czwartym trwało niecałe dwie godziny. Mogę
udawać, że spałam.
-
Idę, idę! Pali
się, czy co... - otworzyłam drzwi i spojrzałam na kilkunastu
oficerów z kilku dywizji. - Czego chcecie?
-
Fuyumi-sama, było
wyczuwalne tutaj reiatsu arrancara, a także otwarcie garganty. -
udałam zdziwienie.
- Serio? No cóż, ja
spałam i nic takiego nie wyczułam... Jeśli chcecie to wejdźcie,
ale wątpię czy ten arrancar jeszcze tu jest..
Przeszukali mi cały
dom, ale nie znaleźli ani śladu arrancara, jedynie lekko
rozbebeszone łóżko i szklankę w zlewie kuchennym. Kiedy
wychodzili odezwał się Hiyakuma. Najwyraźniej ten arrancar
zdążył zwiać... Albo świetnie się maskuje.
Jakimś takim rozmownym Ulqusiem nam tu zarzucasz xD Normalnie dusza towarzystwa xD
OdpowiedzUsuńSzczerze to najpierw myślałam, że będzie to Grimmi albo Szayel...ale wtedy Fuyumi powinna raczej zareagować zgoła inaczej...nawet nie czuje kiedy rymuję, lol.
I tak wszyscy mają niepowtarzalne oczki xD
A ten cały całus z zaskoczenia? Z jednej strony jakaś maleńka część mnie zazdrości jej, ale ta większość podziela jej "FUJ, BLE, FUJ" reakcję xD
Pozdrawiam C: