środa, 20 lutego 2013

Rozdział 9

Znalazłam się w galerii obrazów. Wyglądała jak muzeum pokazane mi kiedyś przez Ulquiorrę. Kremowe ściany, ciemny, mało wzorzysty dywany rozciągnięty przez całą salę. Jedyną różnicą był brak barierek odgradzających od „dzieł”. Większość tego stanowiły moje własne, kluczowe wspomnienia otoczone złotymi, prostymi ramami. Pomiędzy obrazami znajdowały się świeczniki na dwie świece, ledwo oświetlające obrazy i korytarz, przez co pomieszczenie było skryte w półmroku. Niektóre płótna były puste. Jedynie obraz naprzeciwko mnie, na samym końcu sali się wyróżniał. Był otoczony czarną, rzeźbioną ramą.
Przedstawiał chłopaka siedzącego na zakrwawionym oknie i patrzącego w coś co skrywało się po lewej stronie ramy, a po jego prawej stronie. Miał on czarne włosy średniej długości, grzywkę zakrywającą jedno oko, na włosach miał czarny kapelusz z takimże piórkiem. Skórzane spodnie i zielony płaszcz stanowiły tło dla ogromnej ilości ćwieków, pasów i pieszczoch. Całość uzupełniało kilka łańcuchów owiniętych tu i ówdzie na jego ubiorze. Po chwili dostrzegłam, że białe oko wydawało się podążać spojrzeniem za moją sylwetką, a policzek pod nim zdobi jedna, mała, czarna, namalowana łza.
Odwróciłam się chcąc ponownie przyjrzeć się swoim wspomnieniom. Nie było ich za wiele.
     - To pewnie dlatego, że jestem młoda jeszcze. - mruknęłam pod nosem.
     - Szukasz czegoś? - odwróciłam się gwałtownie słysząc męski głos.
Zobaczyłam, że chłopak, wcześniej siedzący nieruchomo jak na obraz przystało, teraz odwrócił się przodem do mnie, jedną nogę przerzucając przez krawędź ramy. Zsunął kapelusz na oko i oparł się plecami o ramę obserwując mnie.
     - Ja pierniczę... Schizy mam... - wykrztusiłam w końcu.
     - To samo mógłbym powiedzieć o tobie. - wciąż nie zmieniał pozycji, tylko jego wzrok stał się jeszcze bardziej ironiczny.
     - Znam ten głos.. Okey, wobec tego może... Zacznijmy od początku. Jestem...
     - Wiem kim jesteś. W końcu miałem okazję nie raz oglądać jak na tych płótnach pojawiają się twoje wspomnienia. - tym razem spojrzał łagodnie, z czułością.
     - Wobec tego to może ty się przedstaw... - poprosiłam. Ten w odpowiedzi tylko westchnął.
     - Musisz sama mnie odkryć, Tora-chan. - mimowolnie zarumieniłam się na usłyszane zdrobnienie.
     - Tylko Grimmi...
     - Ma prawo cię tak nazywać. - chłopak dokończył za mnie. - Wiem, ale inaczej nie potrafiłbym na ciebie mówić. Tutaj jesteś w swojej jedynej, niezmiennej formie, malutka. W formie małej, bezbronnej tygrysicy, która jeszcze nie potrafi się walczyć.
     - Ale... Ja nawet cię nie znam.. - zaprotestowałam cicho. Poczułam przemożną ochotę, by przytulić się do Grimmjowa. Albo nawet i do tego dziwnego chłopaka z obrazu.
     - Tora-chan, proszę, zaufaj mi. Kiedy już odkryjesz moje imię, dowiesz się jak bardzo jestem do ciebie przywiązany.
     - Zaufam ci, Hiyakuma. - wypowiedziałam bez zastanowienia. Chłopak uśmiechnął się szeroko, słysząc swoje imię w moich ustach.
     - Wracaj do swojego świata, malutka. - zaczęłam znikać.

***
*Narracja trzecioosobowa*
     - Wyglądasz uroczo kiedy się uśmiechasz. - zdążył jeszcze usłyszeć zanim dziewczyna całkowicie wróciła do rzeczywistości. Podszedł do tworzącego się właśnie wspomnienia. Pojawiła się na nim jego podobizna. Siedział na ramie swojego obrazu, patrząc w stronę oglądającego.
     - Wybrałaś piękny moment. Jak zwykle zresztą, Tora-chan. - zaczął iść wzdłuż galerii. Oglądał głównie puste płótna, umiejscowione pomiędzy normalnymi obrazami. Przywoływał ich wygląd, ukryty pod warstwą zapomnienia, imitującego puste płótno. - Zabrali ci część wspomnień... Co zrobisz, kiedy je odzyskasz? Kiedy dowiesz się kim naprawdę jesteś, malutka?

***
Otworzyłam oczy i zamrugałam gwałtownie. W galerii panował półmrok, a na placu treningowym Szóstego Oddziału świeciło słońce. Zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam kiwać się w przód i w tył. Reiatsu kapitana obok mnie przybrało na sile, gdy podszedł i stanął nade mną.
     - Żyjesz? - zapytał cicho. Pokręciłam przecząco głową, jednak w trakcje tej czynności zawahałam się i pokiwałam na tak. - To tak czy nie? - po krótkim namyśle pokiwałam na tak.
     - Bolą mnie oczy... Tam było ciemno... A tutaj słońce... - wyjęczałam. Mężczyzna usiadł obok mnie. Zrobiłam daszek z dłoni i spojrzałam na bruneta. - Wychodzi na to, że mi się udało. - poderwałam się z ziemi i z zamkniętymi oczami tańczyłam jakiś taniec radości. Nie wiem czy potknęłam się przypadkiem czy ktoś  mi w tym „pomógł”, ale wylądowałam na Kuchikim przewracając go. Nasze usta się spotkały... - O bleee! Fuuuuj! Obrzydlistwo! - gwałtownie wycierałam usta rękawem szaty, odwracając się od bruneta. - Niby całowanie jest przyjemne, ale to jest najgorsze doświadczenie w moim życiu! Będę miała koszmary!
     - Bracie? Fuyumi? - Rukia stanęła niedaleko nas kłaniając się swojemu bratu. - Co to było to przed chwilą? - odzyskałam zdolność normalnego widzenia i kątem oka spostrzegłam, że szlachcic podnosi się z ziemi. Przezornie zaczęłam iść do wyjścia, kłaniając się po drodze Rukii.
     - Nic, zupełnie nic, Rukia-sama. - już miałam uciec, gdy wtrąciła się znienawidzona przeze mnie pierdoła.
     - Fuyumi, wróć tutaj. Nie powiedziałem, że skończyliśmy trening.
     - Ale... Przecież udało mi się wejść do wewnętrznego świata! I wróciłam żywa! Może tylko mam błędnik walnięty ale to się wytnie. - zwiałam z placu. Co jak co, ale nie mam ochoty tłumaczyć się przed nimi. Zwłaszcza przed Rukią.
     - Fuyumi! - zawołali oboje, ale ja nie słuchałam. Skupiłam się na biegu i ukryciu mojego reiatsu. Kiedy dotarłam do domu myślałam, że jestem bezpieczna. Weszłam do salonu, cisza, pustka. Ani śladu reiatsu innego niż moje własne. Ufff, rozwaliłam się na kanapie kładąc nogi na stół. Odchyliłam głowę w tył i przeciągnęłam się. Gdy wróciłam do normalnej pozycji zatkało mnie. Na moich stopach leżał jakiś liścik, a okno naprzeciwko kanapy było otwarte na całą szerokość. Kiedy otrząsnęłam się z szoku porwałam liścik w ręce i szybko otworzyłam.
Jak idzie misja? Aizen-sama czeka na raport. Zostaw go na stole dziś wieczorem. Pozdrowienia od Grimmjowa i Szayela. U.
Jakim cudem? No jakim?! I czemu zostawił liścik zamiast pogadać normalnie?! Skoro tak świetnie ukrywa reiatsu i skrada się bezszelestnie...
     - Kurwa. - zaklęłam pod nosem.
     - Jak ty nazywasz swoich współtowarzyszy? - przede mną stanął szeregowiec z Szóstej Dywizji. W ogóle go nie kojarzyłam. Ale już po chwili zorientowałam się kto przede mną stoi. Takich oczu nie można sobie ot tak zapomnieć.
     - Wybacz, ale mogłeś wejść normalnie, a nie przez okno. Jakby cię ktoś zobaczył... Pomyśleliby, że uwodzę podwładnych. - zaśmiałam się dziko wyobrażając sobie minę Kuchikiego, gdyby usłyszał te plotki.
     - Przestań. Wszedłem przez drzwi, okno otworzyłem tylko dla zmyłki. Chciałem zobaczyć twoją minę. - usiadł na fotelu naprzeciwko mnie. W ogóle zachowywał się jakby był w swojej komnacie, a nie w moim domu w Seiretei.
     - Tak, nie musisz pytać o pozwolenie, żeby sobie usiąść... - rzuciłam z przekąsem. - Ktoś poza tobą tu jest? - zapytałam z nadzieją.
     - Grimmjow dostał kolejną misję w Świecie Ludzi. Nie licz, że Aizen-sama go tu przyśle, zresztą sama wiesz co by z tego wyszło. - spuściłam głowę. Doskonale wiedziałam, ale mimo wszystko... Nudno było tu bez znanego towarzystwa.
     - Wiem. A ty na ile tu jesteś?
     - Jak tylko zdasz raport mam wracać. Za duże ryzyko wykrycia. - rzucił sucho. Po chwili podjął zupełnie innym tonem. - Tora, wiem, że jesteś samotna, ale wiesz doskonale, że nikt inny się nie nadawał na tą misję... - wzruszyłam ramionami i wstałam z kanapy.
     - Zaraz napiszę raport. Poczekaj chwilę. - ruszyłam do kuchni, gdzie trzymałam papier i pióro. Sięgnęłam po chusteczkę, by otrzeć spływającą łzę. Kurna, wystarczyły jedne odwiedziny, parę wiadomości i już się rozklejam... Muszę wziąć się w garść. Malutka, spokojnie. To normalne, że tęsknisz. Zamknij się!      - Co ty możesz o tym wiedzieć?!  Wzięłam wszystko czego potrzebowałam żeby napisać raport i wróciłam do salonu.
     - Nie musisz się spieszyć, jeśli nie chcesz. Ten jeden dzień mogę zostać. - pokręciłam przecząco głową. Doskonale wiedziałam, że Ulquiorra tylko czekał na powrót do Las Noches.
     - Nie, to zbędne. Zresztą i tak nie mogłabym cię przenocować. Lepiej dla wszystkich będzie jak wrócisz od razu. - zaczęłam pisać raport. Siedzieliśmy w ciszy, ja pisałam wszystko co tylko mogłoby się przydać Aizen-samie, a Ulquiorra z zamkniętymi oczami wsłuchiwał się w skrzyp pióra po papierze i odgłosy za oknem. Moja misja nadal się nie rozpoczęła, więc mogłam przedstawić jedynie to co do tej pory się wydarzyło i czekać na sygnał do rozpoczęcia właściwego zadania. Po jakiejś godzinie odłożyłam pióro na bok i przeciągnęłam się. - Skończone. Napisałam wszystko co aktualnie wiem. Jeśli będzie coś jeszcze..
     - Pewnie i tak zostanę wysłany jeszcze kilka razy po twoje raporty. Nie wiem jednak kiedy.
     - Ale żeś się rozgadał... No jak nie ty. Poczekaj chwilę, mam pewien pomysł. - rzuciłam, gdy Cifer już podnosił rękę żeby otworzyć gargantę. Szybko napisałam list i podałam go czwartemu espadzie. - Do Grimmiego. Jak wpadniesz po kolejny raport to dasz mi jego odpowiedź najwyżej. Pozdrów ich tam. - pomachałam Ulquiorze na pożegnanie i patrzyłam jak znika w gargancie. Ledwo zdążyłam schować przybory do pisania i położyć się na łóżku, do moich drzwi zaczęli się dobijać shinigami.
     - Fuyumi-sama, proszę otworzyć! - rozczochrałam odrobinę włosy i spojrzałam na zegarek. Spotkanie z Czwartym trwało niecałe dwie godziny. Mogę udawać, że spałam.
     - Idę, idę! Pali się, czy co... - otworzyłam drzwi i spojrzałam na kilkunastu oficerów z kilku dywizji. - Czego chcecie?
     - Fuyumi-sama, było wyczuwalne tutaj reiatsu arrancara, a także otwarcie garganty. - udałam zdziwienie.
     - Serio? No cóż, ja spałam i nic takiego nie wyczułam... Jeśli chcecie to wejdźcie, ale wątpię czy ten arrancar jeszcze tu jest..
Przeszukali mi cały dom, ale nie znaleźli ani śladu arrancara, jedynie lekko rozbebeszone łóżko i szklankę w zlewie kuchennym. Kiedy wychodzili odezwał się Hiyakuma. Najwyraźniej ten arrancar zdążył zwiać... Albo świetnie się maskuje.

1 komentarz:

  1. Jakimś takim rozmownym Ulqusiem nam tu zarzucasz xD Normalnie dusza towarzystwa xD
    Szczerze to najpierw myślałam, że będzie to Grimmi albo Szayel...ale wtedy Fuyumi powinna raczej zareagować zgoła inaczej...nawet nie czuje kiedy rymuję, lol.
    I tak wszyscy mają niepowtarzalne oczki xD
    A ten cały całus z zaskoczenia? Z jednej strony jakaś maleńka część mnie zazdrości jej, ale ta większość podziela jej "FUJ, BLE, FUJ" reakcję xD
    Pozdrawiam C:

    OdpowiedzUsuń