sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 25

I tak jak oznajmiałam wcześniej, w dzisiejszym rozdziale (i kilku następnych) przyjrzymy się bliżej Hiyakumie i jego przeszłości. Mam nadzieję, że to co wymysliłam spodoba się wam chociaż odrobinę. :)

~~*~~

    - Malutka, jak się czujesz? Uzupełniłem trochę twoje reiatsu. - otworzyłam oczy, słysząc głos Hiyakumy. Leżałam na jego kanapie, z głową na jego kolanach. Przeszkadzający zazwyczaj kosmyk zaciągnął mi za ucho i głaskał mnie po głowie.
    - Już lepiej. - zamilkłam, podnosząc się do siadu. Podeszłam do ramy obrazu, wpatrując się w ciemną przestrzeń na końcu galerii. Usiadłam na obramowaniu i poklepałam miejsce obok siebie, na którym po chwili usiadł Zanpakutō. - Nē, Hiya-chan... Mogę cię o coś zapytać?
    - Oczywiście. Jeśli tylko będę mógł to odpowiem. Ale najpierw powiedz mi, czemu jesteś taka zła na cały świat. - spojrzałam na niego obojętnie.
    - Nie jestem zła. - duch miecza zaśmiał się.
    - Jesteś taka obojętna i markotna tylko wtedy, kiedy gotuje się w tobie ze złości. - pogłaskał mnie po ramieniu.
    - Kuchiki. Wystarczy? - mężczyzna pokręcił głową. - Przyszedł przeprosić, a skończyło się tak, że całował mnie jakby chciał mnie połknąć. - prychnęłam ze złością. - I jeszcze się przyznał, że przy mnie pożądanie odbiera mu rozum. Próbował to zamaskować słówkami o potrzebie mojej obecności, ale mnie nie oszuka! Facet to facet. A takich jak on powinno się kastrować. - dodałam zapalczywie.
    - Prawdziwa feministka. Aż się boję co będzie ze mną, jeśli kiedyś powiem coś nie tak. - przygarnął mnie do siebie i mocno przytulił. - Oj malutka, malutka... - westchnął, nagle sobie o czymś przypominając. - Co ze mnie za gospodarz, nawet nie zapytałem czy chcesz herbaty. Już lecę zrobić. - podniósł się szybko i pobiegł do kuchni, nawet nie dając mi czasu na odpowiedź.
    - Hiya-chan, ale ja nie chcę herbaty. - zawołałam za nim, ale najwyraźniej mnie nie usłyszał. Wstałam żeby pójść do niego do kuchni, ale gdy tylko się odwróciłam za moimi plecami rozległ się jakiś rumor. Odwróciłam głowę, by spojrzeć na galerię i zobaczyłam małe, gasnące co chwilę światło na samym jej końcu. Nie przemieszczało się, ale mrugało zachęcająco.
Zeskoczyłam z ramy, wiedziona ciekawością. Pytania do Zanpakutō mogły poczekać. W końcu i tak miałam tam kiedyś iść. Szkoda tylko, że jest tam tak ciemno. Ruszyłam przed siebie długim korytarzem. Minęłam swoje wspomnienia i weszłam w mrok. Zwolniłam kroku nie wiedząc czego mam się spodziewać. Wciąż wpatrywałam się w światełko na końcu.
    - Co ty sobie wyobrażasz? Nie jesteś moim panem! - usłyszałam wściekły krzyk Hiyakumy. Skuliłam się ze strachu i rozejrzałam dookoła. Ciemność. Cisza. Spojrzałam za siebie i zamarłam. Nie widziałam oświetlonej części galerii, chociaż w ciemności przebyłam dopiero kilkanaście kroków. Spanikowałam i chciałam wracać, ale nie potrafiłam uczynić ani kroku. Coś kazało odwrócić mi się i iść dalej. Ruszyłam w głąb ciemności, gdy potknęłam się o coś. Zaryłam twarzą w...
    - Ziemia? Co do cholery? - zapytałam sama siebie i podniosłam się. Dookoła mnie panował jasny dzień. Znajdowałam się w Akademii Shinigami, na placu treningowym do Zanjutsu. Po chwili dookoła mnie, niczym cienie, zaczęły pojawiać się dusze. Zobaczyłam Hiyakumę wrzeszczącego na jakiegoś młodzika. Ku mojemu zdumnieniu chłopak trzymał rękojeść mojego Zanpakutō. - Ej, smarku, oddawaj Hiyakumę! - wrzasnęłam na niego, ale mnie nie usłyszał. Ruszyłam z pięściami, ale przeleciały przez niego jak przez dym.
    - Fuyumi, to tak nie działa. - usłyszałam za sobą głos Hiyakumy. Odwróciłam się, by zobaczyć, że to naprawdę on. Spojrzałam przez ramię, ten pierwszy Hiyakuma wciąż tam był.
    - Chwila. Czemu jest ciebie dwóch? - zapytałam z głupią miną.
    - Bo to moje wspomnienia. Patrz uważnie jaki kiedyś byłem. Pewnie o to chciałaś zapytać, prawda? Dlaczego zamknęli mnie w osobnej sali. - spojrzał na mnie smutno. Przytuliłam się do niego. Obrócił się tak, że mogłam patrzeć na to co dzieje się za jego plecami.
    - A-Ale Hiyakuma-san... Kazali nam razem ćwiczyć. - wyjąkał młodzieniec. Był drobnej budowy, ledwo dźwigał miecz. Brązowe włosy opadały mu na nos zasłaniając całe oczy.
    - Więc ćwicz. Nawet nie potrafisz podnieść miecza! - wykrzyczał wściekły Zanpakutō i zaatakował swojego partnera. Miecz przeciął powietrze i odciął rękę niedoszłego boga śmierci. - Nie będę partnerem kogoś, kto nawet nie potrafi się obronić!
Cały obraz zniknął, a ja znowu stałam w ciemnym korytarzu. Jedyną różnicą było teraz to, że razem ze mną był Hiyakuma. Zauważyłam też coś jeszcze. Pomimo że wciąż było ciemno, mogłam już rozróżnić kontury przedmiotów na mojej drodze. Spojrzałam pod nogi. Potknęłam się o odciętą ludzką rękę.
    - ŁAAAA! Weź to, weź to! - wrzeszczałam niczym opętana odskakując od kończyny na kilka metrów.
    - Każdy przedmiot to inne wspomnienie. A trochę ich jest. - Hiyakuma pstryknął palcami i zapłonęły kandelabry nad naszymi głowami. Zobaczyłam szeroki korytarz, ponad trzy razy szerszy niż ten w mojej części galerii, ale utrzymany w tej samej kolorystyce. - Nie jestem porządnickim typem, nie mam wspomnień poukładanych tak ładnie jak twoje. - spojrzałam na podłogę. Walało się na niej wszystko: odcięte kończyny, jakieś papierki, ubrania, naczynia, zardzewiała broń różnego rodzaju. W oddali zauważyłam stłuczoną rzeźbę i koci drapak.
    - A ten drapak to co?
    - Chciałem mieć kiedyś kota, ale żaden nie wytrzymał tutaj długo. - wzruszył ramionami. - Chodź, mam ci dużo do pokazania. - duch miecza ruszył przodem, odgarniając niektóre przedmioty, żeby utorować jako takie przejście.
    - Maska Pustego. Skąd ją masz? - zapytałam widząc powieszoną na ścianie białą maskę. Przypominała odrobinę pełną maskę Ulquiorry, ale nie miała rogów.
    - Jedyny Pusty, któremu udało się odciąć głowę. Co dziwniejsze, pomimo wyglądu Vasco Lorde miał siłę najsłabszego Pustego. Chciałabyś to zobaczyć? - sięgnął po przedmiot.
    - Jak będziemy wracać. Co dalej? - zapytałam, gdy Hiyakuma cofnął dłoń i ruszył przed siebie. Nie odpowiedział, jedynie podniósł dłoń i pokazał trzy palce. - Trzy wspomnienia.
    - Gdzie ono było... - Hiyakuma po parunastu krokach zatrzymał się i zaczął szukać czegoś wzrokiem na podłodze. Stałam za nim z zaciekawieniem czekając co pokaże mi tym razem. Ku mojemu zdumieniu podniósł z podłogi stary walkman i podał mi słuchawki. Założyłam je i czekałam aż Zanpakutō puści muzykę. Usłyszałam ją chwilę później. Hipnotyczna, zniewalająca, przywodząca na myśl psychodeliczne połączenia kolorów i kształtów. Nawet nie poczułam kiedy ruszyłam do tańca. Przymknęłam oczy i wtedy to zobaczyłam.
Zanpakutō, wysoka, szczupła kobieta o białych włosach, ubrana w krwistoczerwone kimono, z wachlarzami w dłoniach, tańcząca tak jak ja teraz. Niezdarnie powtarzałam jej kroki. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Spojrzałam za siebie. Stał za mną Hiyakuma, ale wiedziałam, że to wspomnienie. Ten prawdziwy stał po prawej stronie pustej przestrzeni. Nie było wokół mnie nic poza Zanpakutō. Stałam na czymś co przypominało czarną mgłę, która tworzyła też ściany i sufit tego świata.
    - Była najpiękniejszym Zanpakutō. Przynajmniej dla mnie. - prawdziwy Hiyakuma podszedł i zdjął słuchawki z moich uszu. - Jej taniec to tak naprawdę walka. Każe przeciwnikowi tańczyć, dopóki ten nie padnie z wycieńczenia. Nie miała partnera, a zawsze powtarzała, że dopóki nie zdradzi swojego imienia shinigami, dopóty ja też go nie poznam. Została dla mnie Tańczącą Panią. - zauważyłam, że po jego policzkach spływają łzy. Starł je szybko, z lekkim uśmiechem na ustach.
    - Co się z nią stało? - zapytałam. Było dla mnie oczywiste, że nie płakałby, gdyby była cała i zdrowa. Objął mnie ramieniem i rozczochrał moje włosy. Spojrzałam kątem oka na bohaterkę jego wspomnienia. Leżała na ziemi, z głową na kolanach Hiyakumy i śmiała się z czegoś co mówił.
    - Dostała partnerkę. Zmieniła się. Lodowe Zanpakutō, co? - uśmiechnął się sam do siebie, kręcąc głową. - Teraz nazywa się Sode no Shirayuki i jest partnerką Rukii Kuchiki. - przestał się uśmiechać. - A także zakochała się w Senbonzakurze. - prychnął wściekły.
    - Hiya-chan... - przytuliłam się do niego. Zrozumiałam też jego niechęć do Kuchikiego.
    - Spokojnie, malutka. Nadal ją kocham, ale dla mnie już na zawsze pozostanie Tańczącą Panią w czerwonym kimonie. Chodź, są jeszcze inne wspomnienia. - mrugnęłam i znaleźliśmy się ponownie w galerii.
    - Syf, kiła i mogiła. Posprzątasz tutaj. - powiedziałam stanowczo. - Nawet Nnoitra nie ma takiego bajzlu u siebie! Chociaż u niego to i tak sprząta Tesla...
    - Tak jest, szefowo... - Hiyakuma jakby skurczył się w sobie. Pstryknął palcami, a na pustych dotąd ścianach (nie licząc maski pustego) pojawiły się liczne półki. Pstryknął drugi raz, a wspomnienia podniosły się z podłogi i ułożyły na półkach, każde opatrzone tabliczką. - Gdybyś jeszcze kiedyś chciała tu przyjść... - wyjaśnił mi mężczyzna. - Dobrze więc, teraz chyba to będzie dobre... - sięgnął na najniższą półkę i pokazał mi pozytywkę. Jak większość rzeczy tutaj była zepsuta. Postaciom kręcącym się na powierzchni brakowało głów i rąk, poza tym cała zabawka pokryta była jakąś czerwoną substancją, przypominającą krew.
    - Nie masz tutaj nic co działa albo jest w jednym kawałku? Pomijam walkman. - duch miecza spojrzał na mnie z ironią i już miał coś odpowiedzieć, gdy machnęłam ręką. - Pokaż to lepiej.
    - Nie przestrasz się tylko. To jest jedno z dłuższych i bardziej... - zamyślił się, szukając odpowiedniego określenia dla swojego wspomnienia. - Brutalnych.. - dokończył niepewnie, patrząc w przestrzeń. Poczułam dreszcze przechodzące po kręgosłupie, a przecież nawet jeszcze nie dotknęłam przedmiotu. - Spokojnie, jeśli chcesz, mogę cię cały czas obejmować. - dodał cicho, biorąc moją dłoń i kładąc ją na pozytywce. Zacisnęłam mocno powieki.

2 komentarze:

  1. To było takie piękne! Hiyaaa-chaaaan, twoje wspomnienia... My feels... Łeeeeeeeeeeeeeeee *Beczaja*
    Znaczy tego... Rozdział super i w ogóle, czasem smutnawy, czasem zabawny, no ale w końcu wiemy co nieco więcej o Hiya-chanie ~ ! Tak trzymać ~ !
    Dzisiaj krótko, gomene, ale jeszcze pijana nieco jestem po imprezie i nie mam sił nawet xD
    Bickslow : Idź spać.
    Tak, tak...
    Buziaaa ~ !
    ~Reneé

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze się, że poznam bliżej tego Zanpakuto, jest interesujący i tajemniczy^^ Hiyakuma tutaj widać, że był brutalną osobą, ciekawi mnie co jeszcze o nim napiszesz! Zapowiada się ciekawie :D Notka bardzo mi się podobała, a najbardziej chyba moment z Tańczącą Panią. Realistycznie to opisałaś, miałam wszystko przed oczami^^ Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejną odsłonę jego osoby!

    OdpowiedzUsuń