sobota, 26 stycznia 2013

Prolog

Niska dziewczyna weszła do pokoju arrancara. Skromny biały strój z czarnymi elementami nie wyróżniał się wśród innych przebywających w Las Noches. Bluzka z długim rękawem i okrągłym dekoltem była o rozmiar za duża, ukrywając nieduże piersi przybyłej. Białe spodnie hakama ściskały jej szczupłe biodra czarnym, szerokim pasem. Jedynie sięgające łopatek fioletowe, wycieniowane włosy zasłaniające część szyi i czarne tęczówki na wpół skryte pod grzywką wyróżniały ją z tłumu. Pozostałość maski pustego stanowiła kocia szczęka na lewym policzku.
Przystanęła przy otwartych drzwiach i rozejrzała się po pomieszczeniu. Nic się tu nie zmieniło. Na białych ścianach widniały zdjęcia przedstawiające wszelkie kotowate istoty ze Świata Ludzi, jedno duże okno wpuszczało światło do pokoju. Na środku pokoju stało łóżko w kształcie kociego kosza dużych rozmiarów, położonego na podwyższeniu. Drzwi do łazienki były naprzeciwko drzwi wejściowych, ozdobione jedynie małym czarnym rysunkiem myjącego się kota, umieszczonego na wysokości wzroku. Poza tym jedynie czarne dywany zdobiły pokój mieszkającego tu osobnika. Brak pozostałych mebli wywierał wrażenie, że to noclegownia, gdzie przychodzi się spać, umyć i nie wracać przez cały dzień.
Właściciel pomieszczenia nie zwrócił uwagi na gościa. Leżał na łóżku i czytał jakąś książkę. Nowoprzybyła zapukała cicho w drzwi i położyła dłoń na klamce. Wreszcie arrancar podniósł wzrok znad lektury. Tom wypadł mu z ręki i upadł na podłogę. Wpatrywał się w gościa oniemiały. Szeroko otwarte oczy ukazywały błękitne tęczówki, podkreślone takim samym cieniem. Maska pustego, zęby pantery, otworzyła się razem z jego ustami.
    - Tora... - Wydusił wreszcie. Podbiegł do dziewczyny i wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. - Tora-chan... Wróciłaś.
    - Oczywiście, głuptasie. - Uśmiechnęła się i, stając na palcach, rozczochrała ręką niebieskie włosy mężczyzny. - Czemu miałabym nie wracać, Onii-san? - Mężczyzna nie odpowiedział tylko przytulił ją mocno do siebie.
    - Bałem się, że ci shinigami.. Tyle czasu.. A ty sama.. - Próbował sklecić sensowne zdanie ale emocje wzięły nad nim górę. Przez chwilę nic nie mówił, tylko tulił do siebie drobną postać. - Tęskniłem za tobą, tygrysico.
Dziewczyna oderwała się od niego i odrzuciła w tył włosy łaskoczące ją po karku. Zwinęła je na chwilę w węzeł dłońmi, przeciągając się jednocześnie. W trakcie tej czynności ukazało się „0” wytatuowane na jej szyi w miejscu tętnicy szyjnej.
    - Nie miałeś o co. W końcu wśród całej Espady...
    - Jesteś zerem. - Dokończył za nią, śmiejąc się przy tym.
    - Dokładnie. A to oznacza, że masz się o mnie nie martwić. Można by powiedzieć, że to ja powinnam się martwić o ciebie. W końcu jesteś słabszy, Onii-san. - Pokazała mu język i zwinnie uchroniła się przed jego dłonią gotową rozczochrać jej włosy.
    - Nie moja wina, że spóźniłem się na przydział i zostałem szóstym espadą.
    - Głupek. - Grimmjow sięgnął ręką do paska, po Panterę
    - Oż ty wredna.. Ci shinigami źle na ciebie wpłynęli, już ja to naprawię. - Zaczął ganiać Torę po pokoju, grożąc jej kataną. Nawet nie zauważył kiedy poprzecinał swój ulubiony drapak do ostrzenia pazurów. - Nieee... Mój drapak...
    - Kupię ci nowy. - Dziewczyna oparła się o zepsuty sprzęt. - Idziemy potrenować? - Niebieskowłosy pędem wybiegł na pustynię w Hueco Mundo, zbyt podekscytowany by odpowiedzieć czy chociażby poczekać na swoją siostrę. - Jak zwykle. Cały Grimmi... - Tora westchnęła i, zabierając jego katanę, ruszyła za bratem.
    - Tora! Kiedy jakaś imprezka z okazji twojego powrotu? - Mijani arrancarzy witali się z dziewczyną wylewnie, pytając o okazję do uczczenia jej przybycia.
    - Jutro mam zamiar coś zrobić. - Uśmiechnięta wyszła poza bramy Las Noches. Grimmjow już na nią czekał z uwolnionym Resurrección. Jego ogon kiwał się z boku na bok, a twarz ozdabiał szeroki, zaczepny uśmiech. - Naprawdę chyba nikt cię tutaj nie męczył, Pantero. Tygrys – Uwolniła swoją formę i podbiegła do mężczyzny. Już po chwili tarzali się w piasku tocząc pozorowaną walkę. Co chwilę oboje wybuchali śmiechem, gdy pazury jednego zostawiły choć drobny ślad na drugim. Zamarli w bezruchu, zaskoczeni, kiedy nie wiadomo skąd nad nimi rozbrzmiał znajomy głos. Zbyt zajęci sobą nie zauważyli pojawienia się Czwartego.
   - Tora, Grimmjow. Wystarczy tych wygłupów. Aizen-sama czeka na raport. - Ulquiorra zniknął tak samo bezszelestnie jak się pojawił.
    - Cały on. Dopóki jest na służbie nie umie się wyluzować. Grimmi...? - Tora spojrzała na niebieskowłosego, który zakończył swoje Resurrección. Poszła w jego ślady. - Jak myślisz, Espada wpadnie na ognisko jeśli zdążę je zrobić jeszcze dziś?
    - Ja będę na pewno. W końcu musisz mi opowiedzieć co się wydarzyło podczas twojej misji.
***
    - Misja zakończona powodzeniem, Aizen-sama. - Fioletowowłosa ukłoniła się, kończąc tym samym raport.
    - Dziękuję, możesz odejść. Zebranie Espady odbędzie się jutro. Możecie wrócić do swoich zajęć. - Szatyn pierwszy opuścił salę, a wszyscy wyszli za nim szybkim krokiem. Tora i Grimmjow prawie wybiegli z pomieszczenia. Nienawidzili Aizena tak jak tylko mogli nienawidzić arrancarzy. Jednak z niewiadomych powodów Aizen wydawał się nie zwracać na to większej uwagi.
    - Grimmi, na pustynię. Muszę odpocząć od niego. - Rzuciła w stronę mężczyzny i po chwili oboje oddychali chłodnym, pustynnym powietrzem. - To jak, robimy to ognicho? - Zapytała brata.
    - Dobra, to ja idę po drewno, a ty zajmij się szukaniem miejsca i organizacją siedzeń. - Ruszyli, każde w swoim kierunku. Po dłuższej chwili ognisko trzeszczało wesoło, a oni ustawiali ostatnie pieńki służące za siedzenia.
    - Ty idziesz po Espadę, ja po żarcie. - Powiedzieli równocześnie. Tora roześmiała się i zniknęła niebieskowłosemu z oczu. Pojawiła się tuż za nim, stojąc w powietrzu. Przejechała palcem po jego karku i wyszeptała:
    - Chyba w twoich snach, Grimmi. - Zniknęła ponownie, tym razem jej energia oddalała się w kierunku zamku. Zaklął pod nosem i ruszył po Espadę.
***
Wszyscy siedzieli już na swoich miejscach, popijając piwo i piekąc kiełbaski przy ogniu. Jedynie Tora stwierdziła, że nie chce mięsa. Piekła więc nad ogniskiem pianki. Najpierw co drugą porywał jej Grimmjow, później sama zaczęła mu je podawać.
    - Daj jeszcze... - Sępił o kolejną piankę. Arrancarka spojrzała na niego z ironią.
    - Sam se weź. - Ten tylko jęknął w odpowiedzi.
    - Niby jak? Trzymam kijek swój, twój z kiełbasą na wszelki wypadek, twój z pianką i jeszcze kijek od Ulquiorry, bo poszedł gdzieś za skały.
    - Z Tier w dodatku. - Rzuciła obojętnie. Ściągnęła piankę z kijka trzymanego przez Grimmjowa i włożyła ją sobie do ust. Niebieskie oczy śledziły każdy ruch jej ręki. - Pyszna, wiesz?
    - Pierdzielę. - Rzucił kijki w ognisko, a dziewczynę na piasek. Nie opierała się, co go zdziwiło. Dopiero po chwili zrozumiał dlaczego.
    - Zjadłam ją! - Zaśmiała się triumfalnie najsilniejsza z Espady.
    - Ja ci dam, że ją zjadłaś! - Szósty zaczął łaskotać leżącą pod nim dziewczynę, która rzucała się rozpaczliwie, próbując uniknąć jego palców.
    - Przestań, błagam, przestań! Dostaniesz tyle pianek ile zechcesz, ale przestań! - Mężczyzna przestał łaskotać, ale wciąż siedział na swojej ofierze.
    - Dziękuję, braciszku. - Fioletowowłosa usiadła i mocno przytuliła się do swojego brata. Ten po chwili przygarnął ją mocno do siebie.
    - Opowiadaj lepiej co porabiałaś przez tyle czasu. - Burknął zaczerwieniony po uszy. Espada zszokowana niecodziennym widokiem milczała. Grimmjow wstał, usiadł na pieńku i podniósł kijki wrzucone w ognisko. Wpatrzył się w ogień czekając na opowieść. Tora poszła w jego ślady, również siadając.
    - A co tu tak cicho? - Tier wraz z Ulquiorrą wrócili z wycieczki po pustyni.
    - Nieważne. Siadajcie i słuchajcie. - Tora poprawiła się na pieńku i, nie czekając na reakcję pozostałych, zaczęła opowieść. - Wszystko zaczęło się tak jak powiedział Aizen-sama. Wylądowałam w jednym z okręgów Rukongai, nic nie pamiętając. W dodatku wyglądałam jak dziecko, a moje reiatsu było jak reiatsu shinigami. Po kilku godzinach wszystkie wspomnienia wróciły...

5 komentarzy:

  1. Aż mi głupio, że zajrzałam tu dopiero teraz...to znaczy zajrzałam wcześniej, ale dopiero teraz znalazłam dość czasu by zacząć czytać xD"
    (jakby mój telefon nie był takim gniotem i umiał obsługiwać kosmiczną technologię bloggera to przeczytałabym już dawno...>.>)
    No ale jak już tu jestem to postanowiłam skomentować wszystkie rozdziały po kolei, bo po tym co na razie przeczytałam czuję, że będzie warto C:
    Szczerze, dziewczyno na serio masz talent <3
    Udało Ci się ładnie tym wszystkim pokierować, a także zaciekawił mnie okropnie Twój pomysł na fabułę - nie mogę się doczekać aż zacznę czytać dalej xD
    Od razu polubiłam Torę, a obecność Grimmjowa sprawiła, że na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech :D
    No cóż, szczerze powiedziawszy bardzo mi się podoba no i możesz w niedługim (mam nadzieję) czasie spodziewać się komentarzy pod resztą notek. Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej dziewczyno. No powiem szczerze, że po przeczytaniu tego opowiadania stwierdziłam, że naprawdę masz talent. Do zajrzenia na twojego bloga zachęciła mnie moja koleżanka. Mówiła, że jesteś boska. I ja to przyznaję. Przyznaję, że masz bardzo ciekawy, a zarazem nietypowy pomysł na fabułę, a na bohaterów jeszcze lepszy. Bardzo mi się to wszystko podoba i zachęca do czytania dalszej części. Zapraszam do zajrzenia na mojego bloga. :)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj ;3 Chcialam ci powiedziec ze .. Masz Talent :D
    Tak naprawde przeczytalam juz wszystkie rozdzialy jakie zamiescilas , ale nie mialam jak Zkomentowac :(
    Bardzo za to przepraszam :* Samo to ze pojawil sie Grimmi <3 To juz mnie rozanielilo :P
    Jesli chcialabys wejsc na Mojego Bloga zapraszam http://opowiadaniableach.blog.onet.pl/ <3
    Pozdro i Weny !!
    ~ Lilith ~

    OdpowiedzUsuń
  5. Trudno przyzwyczaić się do nowego oblicza Grimmjowa :D Ale postaram się gdyż czuję że bedzie warto ^^

    OdpowiedzUsuń